Koniec października to dobry czas, by pomyśleć o zakiszeniu kapusty na zimę. Domowa kiszona kapusta jest zupełnie inna niż sklepowa, nie mówiąc już o kapuście kwaszonej, czyli zakwaszanej octem.
Kapustę oczyścić z nadpsutych liści, umyć, drobno poszatkować. Marchew zetrzeć na grubym oczku tarki. Kapustę i marchew przełożyć do miski, posolić i wymieszać. Odstawić na pół godziny. Gdy kapusta zmięknie, rozpocząć ubijanie. Kapusta musi puścić dużo soku. Następnie przełożyć ją do wiaderka (świetnie nadają się plastikowe wiaderka do żywności z pokrywką) lub kamionki, dokładnie uciskać, aby nie było powietrza, przykryć talerzem i obciążyć. Cała kapusta musi być zanurzona. Przechowywać w temperaturze pokojowej. Gdy zacznie mocno pracować i się podnosić, trzeba zdjąć talerz i za pomocą długiego drewnianego trzonka przebić w niej otwory, by ją odgazować – jeśli nie zostanie odgazowana, będzie gorzka. Kapusta kisi się średnio 7-14 dni, zależnie od temperatury otoczenia. Gdy przestanie pracować i nie trzeba będzie jej odgazowywać raz dziennie, można ją przełożyć do słoików. Przechowywać w lodówce lub zimnej piwnicy.
- Jeśli widzimy jakiś spadek wiernych w kościołach, to przy kalwariach go nie ma - o fenomenie polskich kalwarii, mówi KAI gwardian, o. Jonasz Pyka. Dzięki takim miejscom, ludzie, którzy nie mogą nawiedzić Ziemi Świętej, korzystają z łaski duchowego uczestnictwa w Męce Jezusa Chrystusa i przeżywania w ten sposób tajemnicy odkupienia rodzaju ludzkiego. - To złota nić, która łączy wszystkie kalwarie w Polsce - podkreśla profesor Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu, o. Mieczysław Celestyn Paczkowski. Wielki Piątek, to drugi dzień Triduum Paschalnego, podczas którego w Kościele katolickim odprawiana jest liturgia Męki Pańskiej, upamiętniająca cierpienia i śmierć Chrystusa na krzyżu. Jest to jedyny dzień w roku, w którym nie jest sprawowana Eucharystia.