Reklama

Głos z Torunia

Po co te kursy?

Małżeństwo jest super

Archiwum Rodziny Siemiontowskich

Małżeństwo jest super

O niedzielnym rosole, kłótniach i kursie przedmałżeńskim dzień przed ślubem z Kingą i Pawłem Siemiontowskimi rozmawia Maria Pilińska.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Pilińska: Dlaczego przejście kursu przedmałżeńskiego powinno być istotnym krokiem dla narzeczonych?

Paweł Siemiontowski: Podczas kursu dotykamy różnych aspektów: miłości, komunikacji, seksu, priorytetów życiowych. Często pary mieszkają ze sobą, ale nie znają podstawowych wartości, którymi każde z nich się kieruje.

Kinga Siemiontowska: Mimo że znają się kilka lat, są sprawy, o których nie wiedzą. Przez różne ćwiczenia kierujemy ich na tory ciężkich rozmów. Muszą dogadać się, wyjaśniać różne aspekty, znaleźć swoje priorytety, pragnienia i odpowiedzieć sobie na pytania, czy na pewno chcą spędzić życie z tą drugą osobą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jakie są to zadania?

K.S. Stawiamy pytanie, co jest dla nich ważne.

P.S. To objawia się też w przyzwyczajeniach, dlatego narzeczeni dostają kartkę, na której widnieją godziny od północy do godz. 23.59 i mają zaplanować dzień. Wpierw każdy osobno. Później muszą te dwa dni złożyć w jeden. Na ostatnim kursie dowiedzieliśmy się, że w rodzinie jednego z kursantów w niedzielę musi być rosół. By zachować anonimowość, dajmy narzeczonym na imię Danka i Kazik. Danka w sobotę powiedziała do Kazika: „Warzywka już kupione”. Doszliśmy do tego tematu z planem dnia, a ona: „Warzywka już kupione!” (śmiech)

K.S. W kolejnym ćwiczeniu wypisują to, co w ich rodzinach im się podobało. Co z życia rodzinnego, które obserwowali, chcieliby wdrożyć w swoje małżeństwo. Wypisują też to, co się nie podobało, co prowadziło do konfliktów i czego absolutnie chcieliby uniknąć. Będąc już w małżeństwie, zawsze mogą do tego wrócić, powiedzieć: „Patrz, nie chcieliśmy tego. Powielamy błędy naszych rodziców. Popracujmy nad tym”.

P.S.: Mamy też pracę w grupach. Ostatnio było ćwiczenie pt. Czego oczekuję od mojej przyszłej żony/męża? Podzieliliśmy się na grupy jednopłciowe. Czas 7 minut. Ja i współprowadzący Jacek jesteśmy gadułami, dlatego ćwiczenie w grupie mężczyzn zajęło około 15 minut. Przychodzą dziewczyny i mówią: „7 minut minęło”, a chłopacy w jednym z punktów, odpowiadających na pytanie: Czego oczekuję od przyszłej żony?, napisali „cierpliwości”! (śmiech). Weszliśmy do sali i pokazaliśmy „Tego od was oczekują!”. Ciekawie się złożyło.

Reklama

Na co jeszcze stawiacie w komunikacji?

P.S. Trzeba być prostym i szczerym. Jeśli żona cię pyta „Czy jedziemy do mamusi na obiad?”, to odpowiedz tak lub nie. Nie wygłaszaj całego referatu, mówiąc, że w zeszłym tygodniu byliście u jej mamusi itd.

K.S. Ważne też, by nie używać słów „nigdy” i „zawsze”.

P.S. Dokładnie. To nie jest tak, że ja nigdy nie sprzątam po sobie skarpetek. Bo raz na rok mi się zdarzy i już mogę poczuć się urażony (śmiech). Kolejna wskazówka to odnoszenie do siebie komunikatów. Jeśli mi coś dolega, to nie powinienem powiedzieć: „Kinia, ty mnie już nie kochasz”. Powinienem wtedy powiedzieć, że ja czuję się niekochany. Trzeba wtedy o tym porozmawiać.

K.S. Pokazujemy im też różnice, jakie są między kobietą a mężczyzną. Kobieta oczekuje, że facet się domyśli. Od razu zaznaczamy, że nie jest to możliwe. Na początku małżeństwa Paweł też mi powiedział: – Mogłaś się domyślić. – Nie, tak jak ty się nie domyślisz pewnych rzeczy, tak samo ja nie jestem w stanie tego zrobić. Trzeba jasno zakomunikować, czego się oczekuje. Dzięki takiej komunikacji żyje się o wiele łatwiej, nie ma tylu konfliktów, niedopowiedzeń.

P.S. My też mieliśmy wiele problemów komunikacyjnych, ale je przepracowaliśmy. Na nasz kurs przedmałżeński poszliśmy 2 lata przed ślubem. Zdarza się czasem tak, że są pary, które przychodzą miesiąc przed ślubem. Zdarza się też tak, że w sobotę kończą kurs, a już w niedzielę mają ślub.

Reklama

K.S. Jakby nie patrzeć, krótkie to przygotowanie. Kurs przedmałżeński jest po to, by przygotować się do spełnienia swoich ról w małżeństwie. Te dwa lata bardzo dużo nam dały.

To jak teraz wygląda Wasza schematyczna kłótnia?

K.S.: Na początku, gdy były jakieś różnice zdań, to rozwiązywaliśmy to częściej przez SMS-y, niż przez rozmowy na żywo. Potem gdy zaczęliśmy ze sobą rozmawiać na trudne tematy, to kończyło się łzami albo wyjściami z pokoju. Teraz jest inaczej. Widzę, że potrzebujemy czasu, by przemyśleć, samemu poszukać rozwiązania, ochłonąć. Jesteśmy półtora roku po ślubie, wcześniej 2 lata w narzeczeństwie i to był czas intensywnego przygotowania, przepracowania tych tematów.

P.S. Aktualnie bardzo rzadko się kłócimy. W zeszłym roku poważniejszych kłótni, po których trzeba było usiąść i porozmawiać, zdarzyło się może dwie lub trzy.

K.S. I to już, wtedy gdy pojawiło się dziecko. Bo przez to weszła różnica zdań, przemęczenie, stres.

P.S. Tak, dokładnie. Ja mam tak, że szybko potrafię ochłonąć. Po 5 minutach mogę usiąść i rozmawiać. Na to też uwrażliwiamy na kursie. Mężczyzna od razu ma argumenty. Gdy rozwiązujemy kłótnie, to mówię: „zrobiłem tak i tak, ponieważ” – i wyliczam. Wtedy Kinia nie wie, co powiedzieć i głównym argumentem jest „nie, bo nie”.

Bo kobieta czuje, że było coś nie tak, ale musi dopiero sobie uświadomić, co czuła i dlaczego.

P.S. Mężczyzna chce od razu odpowiedzi, ale kobiecie trzeba dać czas. Na kursie powtarzam, że w sytuacjach sporu warto usiąść po jednej stronie stołu. Siadamy obok siebie, a naprzeciwko mamy ten kryzys czy problem. Działamy razem. Nie żona/mąż jest moim wrogiem, ale wrogiem jest konflikt.

Jak wspieracie się w drodze do świętości?

K.S. Paweł powie mi, któryś raz z kolei, że za tydzień zaczynamy kurs przedmałżeński. Kilka dni później zapytam: – Jaki kurs, kiedy? Uciekają mi takie informacje, ale przez to, że musi powtarzać, ćwiczy swoją cierpliwość, co również go uświęca.

Reklama

P.S. Ja już wolę, żebyś Ty mnie tak nie wspierała w tej świętości. (śmiech)

K.S. A tak na poważnie objawia się to w najprostszych, codziennych gestach. Mówię np. nie denerwuj się na kogoś.

P.S. Traktuj z miłością tę drugą osobę.

K.S. Denerwując się na siebie, mówimy: – Nie irytuj się, bo biorąc mnie za żonę/męża wiedziałeś, jakie mam wady, więc pomóż mi pracować nad nimi, zamiast je krytykować.

K.S. Ale też napominamy siebie by np. pójść do spowiedzi.

P.S.: Chodzimy razem na Drogę Krzyżową, „Gorzkie żale”.

Ostatnie pytanie. Co myślicie o małżeństwie?

K.S. Małżeństwo jest super. Mam wrażenie, że ludzie boją się małżeństwa i wolą żyć bez zobowiązań, a to właśnie w związku małżeńskim łatwiej o nie walczyć. Składamy przysięgę sobie nawzajem w obecności Boga. Na małżonków wtedy zstępuje łaska. My ją ciągle odczuwamy, nawet w błahostkach. W czasie konfliktu, gdy żyje się bez ślubu, łatwo wyjść, trzasnąć drzwiami i zejść się za kolejny miesiąc lub już nigdy się do siebie nie odezwać. W małżeństwie jest się w jednym domu i mimo ciężkiej atmosfery, ma się tę determinację, by razem walczyć.

Kinga i Paweł Siemiontowscy Jedna z dwóch par prowadzących kursy przedmałżeńskie „Nie? dopasowani” u o. paulinów w Toruniu. Od lat pielgrzymują na Jasną Górę. Mimo krótkiego stażu wspólnie byli już 4 razy, a ostatnio ze swoim synkiem Michałem.

Podziel się:

Oceń:

2022-03-15 11:48

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Dobre przygotowanie

Maciej Krawcewicz

Fundacja Światło-Życie zorganizowała w dniach 29 - 31 marca w Łagowie kurs weekendowy kurs przedmałżeński.

Więcej ...

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

Więcej ...

Diecezjalna Komisja Muzyki Kościelnej: w liturgii nie wolno wykonywać utworów o charakterze świeckim

2024-05-07 10:00

Karol Porwich/Niedziela

W trosce o dobro kościelnej liturgii, w tym wykonywanych pieśni i psalmów, Diecezjalna Komisja Muzyki Kościelnej w kurii warszawsko-praskiej przypomina, że muzyka w kościołach powinna być odgrywana wyłącznie na żywo, a nie odtwarzana z nagrania. Komunikat w tej sprawie wydano z uwagi na "niepokojące praktyki korzystania z gotowych utworów audio, zastępujących grę organów, śpiew organisty i wiernych". Ponadto dokument tłumaczy m.in., że nie wolno w liturgii wykonywać utworów o charakterze świeckim.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła...

Wiara

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła...

#PodcastUmajony (odcinek 7.): Jednostka GROM

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 7.): Jednostka GROM

Tragiczny stan mentalności Polaków w odniesieniu do...

Kościół

Tragiczny stan mentalności Polaków w odniesieniu do...

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?