Reklama

Jaka Europa...

Czy Europa zniszczy samą siebie?

50 Lat w służbie Kościoła i papieża
W tym roku kard. Paul Poupard - przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury - obchodzi 50. rocznicę święceń kapłańskich. Kard. Poupard to jeden z najbliższych współpracowników Jana Pawła II i jedna z najbardziej znanych postaci Kurii Rzymskiej. Urodził się w 1930 r. w Anjou we Francji, w 1954 r. przyjął święcenia kapłańskie; najpierw pracował w parafii oraz jako duszpasterz akademicki; kontynuował studia i uzyskał doktorat z teologii i historii; w 1959 r. Jan XXIII wezwał go do pracy w Sekretariacie Stanu; w 1971 r. Paweł VI mianował go rektorem Instytutu Katolickiego w Paryżu - pełnił tę funkcję aż do 1981 r., gdy Jan Paweł II powierzył mu Sekretariat dla Niewierzących; po reorganizacji Kurii, w 1982 r., został pierwszym przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Kultury, czyli papieskim „ministrem i ambasadorem kultury”. Kard. Poupard jest powszechnie znany przede wszystkim jako autor wielu książek o tematyce teologicznej, historycznej i filozoficznej. Rezultatem jego badań naukowych jest m.in. monumentalny Słownik religii (Dictionnaire des Religions). Książki kard. Pouparda zostały przetłumaczone również na język polski.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z kard. Paulem Poupardem - watykańskim „ministrem kultury” - rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Włodzimierz Rędzioch: - Nietzsche, Marks i Freud „wróżyli”, że XX wiek będzie wiekiem „śmierci Boga”; André Malraux twierdził, że: „XXI wiek będzie religijny albo nie będzie go wcale”; Chesterton uważał, że człowiek, który przestał wierzyć w Boga, będzie wierzył we wszystko. Który z nich miał rację?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kard. Paul Poupard: - Ostatnio przewodniczyłem piątemu spotkaniu pt. Poezja wiary w wieku śmierci Boga, na które zaprosiłem, jak zwykle, pisarzy, poetów, krytyków literackich, wierzących i niewierzących. W tym roku tematem spotkania była literatura hiszpańska, natomiast w zeszłym roku zajmowaliśmy się Europą Wschodnią: Norwidem, Dostojewskim, Sołowiowem. Dyskusje toczone podczas tych spotkań najlepiej świadczą, że era, która miała być „wiekiem śmierci Boga”, w rzeczywistości była najbogatszym okresem w twórczości teologicznej i chrystologicznej na Zachodzie.
Paul Riceur nazywał Nietzschego, Marksa i Freuda maitres de soupçon - mistrzami podejrzenia. Dziś na „mistrzów podejrzenia” patrzy się ze sceptycyzmem. Jest to nieoczekiwany rezultat francuskiego maja 1968 r., który oznaczał kres dominacji marksizmu w kulturze Zachodu.
Jeżeli chodzi o Malraux, pamiętam jego wywiad, podczas którego zapytano go o ten słynny cytat. Odpowiedział wtedy: „Jestem zbyt inteligentny, aby głosić tak głupie proroctwa. Być może powiedziałem kiedyś, iż nie wykluczam, że na początku nowego wieku pojawi się jakieś nowe zjawisko religijne”. Być może Malraux myślał o nowym przebudzeniu religijnym, powiedziałbym, o nowym pogaństwie typu New Age.

- À propos pogaństwa. Na Zachodzie jesteśmy świadkami rozpowszechniania się nowego politeizmu. Antropolog francuski Marc Augé w książce „Le génie du paganisme” wyraża swą sympatię dla politeizmu, który miałby być wcieleniem otwarcia; amerykański psychoanalityk James Hillman domaga się docenienia „pogańskiej mądrości”; Michel Houellebecq poddaje ostrej krytyce islam oraz inne religie monoteistyczne, które miałyby być wcieleniem nietolerancji. Dlaczego tak wielu zachodnich intelektualistów zwalcza chrześcijaństwo i stara się nawet negować chrześcijańskie korzenie naszej cywilizacji?

- Papieska Rada, której przewodniczę, zajmuje się ważnymi kwiestiami związanymi z duszpasterstwem kultury, dlatego analizujemy również te problemy. Ostatnio dyskutowaliśmy na temat: Wiara chrześcijańska a wyzwanie obojętności religijnej. Przeanalizowaliśmy współczesne formy niewiary oraz nową religijność, którą charakteryzuje nieliczenie się z prawdą i historią; jest to religia, w której Bóg nie ma oblicza, religia ego (ja). Można stwierdzić, że mamy do czynienia z „dekonfesjonalizacją” zjawisk religijnych i „depersonalizacją” Boga. Dziś na Zachodzie pojawiło się również inne zjawisko: nieufność wielu ludzi w stosunku do tradycyjnej przynależności religijnej (co wcale nie znaczy, że ludzie ci są niewierzący). Nazwałem to zjawisko „wiarą bez przynależności”. Równocześnie istnieje zjawisko odwrotne - „przynależność bez wiary” - gdyż niektórzy ludzie uznają swe chrześcijańskie korzenie, ale stracili wiarę. Zjawisko to ilustruje najlepiej słynne zdanie włoskiego filozofa Benedetto Croce: „Dlaczego nie możemy o sobie powiedzieć, że nie jesteśmy chrześcijanami?”. A więc - tak jak Pan stwierdził - mamy do czynienia z nowymi formami pogaństwa, które uznają istnienie jakiejś bliżej nieokreślonej siły kosmicznej (holizm). To zjawisko ma najnowszą odmianę - ekologizm. Respektowanie przyrody należy do tradycji chrześcijańskiej - wystarczy przykład św. Franciszka, lecz współczesny ekologizm jest raczej nową formą pogaństwa, która uznaje za podstawową rzeczywistość Gaję - matkę-ziemię. Dlatego też dla „wyznawców” ekologizmu ochrona przyrody staje się najważniejszym nakazem, a człowiek zaczyna być postrzegany jako pasożyt, który tę przyrodę gwałci.

- Dlaczego neopoganizm pojawił się w krajach tradycyjnie chrześcijańskich, a nie w społeczeństwach hinduistycznych, islamskich czy buddyjskich?

- Według mnie, Zachód się gubi. Nie chce dopuścić do swej świadomości tego, co się dzieje na świecie, a mianowicie, że dawne kolonie państw zachodnich odrzucają chrześcijaństwo, postrzegając je jako „duszę” kolonializmu. Jest to paradoks, ponieważ współczesna kultura medialna Zachodu ma niewiele wspólnego z chrześcijaństwem, a wprost przeciwnie - charakteryzuje ją nieprzychylność lub otwarta nienawiść i wrogość w stosunku do niego. Z jednej strony na świecie nie toleruje się ludzi z Zachodu, gdyż wszyscy postrzegani są jako chrześcijanie, a z drugiej - na Zachodzie mamy chrześcijan, którzy wstydzą się swej wiary. Natomiast w wielu państwach Azji i Afryki następuje proces powtórnej islamizacji i hinduizacji społeczeństw. To absurdalne, że ludzie Zachodu, którzy wszystko zawdzięczają cywilizacji chrześcijańskiej, krytykują wartości chrześcijańskie, Kościół katolicki, Papieża, Stolicę Apostolską i bezkrytycznie chwalą inne kultury, nawet te wrogie chrześcijaństwu.
Ostatnio byłem w siedzibie UNESCO w Paryżu, gdzie prowadziłem rozmowy z wieloma politykami. Odniosłem wrażenie, że Europa chce się sama zniszczyć, „popełnić samobójstwo”. Europa sama siebie oczernia, nie chce uznać swych chrześcijańskich korzeni i utraciła nadzieję na przyszłość (najlepszym dowodem na to jest ujemny przyrost naturalny). Jednakże bez chrześcijaństwa Europa nie byłaby tym, czym jest dzisiaj. Mam na myśli nie tylko sztukę, literaturę i malarstwo, ale także prawo, politykę, naukę i technikę. Na północ od Morza Śródziemnego mamy bogatą i „bezdzietną” Europę, która sama sobą gardzi, a na południu - kraje ubogie o wielkim przyroście naturalnym, których społeczeństwa są dumne z ich islamskiego charakteru.

- Od dwóch wieków w zachodniej Europie dominują ideologie antychrześcijańskie - szczególnie antykatolickie, które uważają, że religia jest nie do pogodzenia z liberalną demokracją. Z tego powodu próbuje się wyeliminować jakikolwiek wpływ religii na życie polityczne i społeczne oraz ograniczyć ją do sfery czysto prywatnej. W myśl tej logiki, sekularyzacja społeczeństw jest czymś pozytywnym, pożądanym, gdyż jest wyrazem modernizacji (Stany Zjednoczone, gdzie religia zawsze miała wielki wpływ na życie społeczne i polityczne, uważane były za wyjątek). Ale wbrew laicystycznym teoriom świat staje się coraz bardziej „religijny” (socjologowie mówią o zjawisku „desekularyzacji”). Dlatego też prof. Peter Berger z Uniwersytetu Bostońskiego stwierdził nawet, że dziś laicystyczna Europa, której przewodzi Francja, stała się „wyjątkiem”. Dlaczego właśnie Stary Kontynent, a raczej jego zachodnia część, uległ tak głębokiej sekularyzacji?

Reklama

- Różnice między Europą a Stanami Zjednoczonymi są bardzo głębokie, chociaż Europejczycy nie zdają sobie z tego sprawy. Weźmy na przykład laickość państwa, czyli rozdział między państwem a Kościołem. Przez ponad tysiąc lat wszystkie sfery życia społeczeństwa - również polityka, prawo, nauka - były zależne od Kościoła. Następnie różnorodne dziedziny życia powoli emancypowały się. Niestety, w Europie proces ten miał charakter konfliktowy, tzn. w imię laickości odrzucano religię (zjawisko to nazywamy „laicyzmem”). „Ojcowie pielgrzymi” (pilgrim fathers - pierwsi koloniści angielscy, purytanie, którzy przybyli do Ameryki w 1620 r. na pokładzie statku Mayflower - przyp. W. R.) uciekali z Europy przed prześladowaniami religijnymi i założyli państwo na fundamencie religijnym w celu zachowania swej tożsamości religijnej.
Z mojej pierwszej podróży do USA utkwił mi w pamięci fakt, że kapelan rozpoczynał posiedzenie Kongresu modlitwą. To naturalne, że amerykańscy politycy i osoby publiczne w swych wystąpieniach mówią również o Bogu i religii (we Francji jest to nie do pomyślenia).
Podsumowując, można stwierdzić, że w Europie Zachodniej rozdział między państwem a Kościołem nastąpił w sposób konflikowy, co doprowadziło do zjawiska, które nazwałbym „rozdziałem między Kościołem a społeczeństwem”.

- W Polsce Unia Europejska postrzegana jest jako zagrożenie dla życia religijnego narodu, jako sposób na laicyzację tych krajów, które są jeszcze głęboko katolickie. Czy są to obawy uzasadnione?

- Każde zagrożenie jest wyzwaniem. Trzeba uświadomić sobie naszą tożsamość i działać. Podkreślam z naciskiem, że pilnie należy wprowadzić zmiany w sposobie budowania Unii. Do dziś w tworzeniu Unii dominował model anglosaski, nordycki, protestancki, a tradycja śródziemnomorska, katolicka, z jej humanizmem, była systematycznie odrzucana. Gdy w 1984 r. byłem w Berlinie jako papieski minister kultury, wraz z 22 innymi ministrami podpisałem dokument Rady Europy, który mówił o celach kulturalnych Europy i w dwóch miejscach wspominał o humanizmie europejskim w jego podwójnej formie: laickiej i religijnej. Kilkanaście lat później premier francuski Jospin wydzwaniał do członków konwentu przygotowującego projekt traktatu konstytucyjnego, informując, że Francja go nie podpisze, jeżeli będą w nim jakieś odniesienia do religii. Jak można negować rzeczywistość?! Jak premier państwa, którego 80% jest katolikami, może odmawiać podpisania dokumentu tylko dlatego, że są w nim wzmianki o religii? Trzeba wyjaśnić, że oprócz Francji również władze Belgii sprzeciwiały się umieszczeniu zapisu o religii w konstytucji. To prawdziwy skandal! A skandal jest tym większy, że inne państwa tolerowały ten szantaż. Politycy mówią o kompromisie (konsensus). Ale dlaczego to kompromisowe porozumienie ma polegać na dostosowaniu się wszystkich do pozycji przyjętej przez te dwa państwa?! Dlaczego nie zaakceptowano konsensusu, który odzwierciedlałby stanowisko większości państw opowiadających się za umieszczeniem zapisu o chrześcijańskich korzeniach kontynentu? A przecież mówienie o Europie bez chrześcijaństwa to tak, jak gdyby ktoś chciał opisać geografię naszego kontynentu, nie wspominając o Alpach!
Politycy mają usta pełne słowa „demokracja”, zróbmy więc rzecz demokratyczną: zapytajmy obywateli Unii w referendum, czy chcą, by w traktacie konstytucyjnym wspomniano o chrześcijańskich korzeniach Europy.
W czasie II wojny światowej, podczas wygnania w USA, Jacques Maritain napisał książkę pt. Chrześcijaństwo a demokracja, w której udowadnia - w sposób rzeczowy i przekonujący - że demokracja zrodziła się z chrześcijaństwa.
Jeszcze jedna dygresja: demokracja nie może żyć bez wartości, a jednocześnie nie może stworzyć własnych wartości. Gdzie znajdziemy fundament wszystkich wartości? W chrześcijaństwie, bowiem wartości chrześcijańskie odzwierciedlają naturę człowieka.

- Dziękuję za rozmowę.

Podziel się:

Oceń:

2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Hiobowe wieści dla katechetów

2024-05-14 08:36
Andrzej Sosnowski

Red.

Andrzej Sosnowski

Nie mogli być wychowawcami, ale będą musieli uczyć w klasach mających nawet po 30 uczniów z różnych roczników. MEN przygotowuje nowe "elastyczne" zasady organizowania lekcji religii w szkołach i placówkach oświatowych.

Więcej ...

Zmarła Zofia Czekalska "Sosenka", uczestniczka Powstania Warszawskiego

2024-05-14 19:24
Zofia Czekalska „Sosenka”

Portret z wystawy w Muzeum Powstania Warszawskiego/autor zdjęcia: Agata Kowalska

Zofia Czekalska „Sosenka”

Zofia Czekalska "Sosenka", powstańcza łączniczka w zgrupowaniu "Chrobry II", sanitariuszka, zmarła w wieku 100 lat. Informację o jej śmierci przekazał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "Pani Zofio, +Sosenko+ - dziękujemy za wszystko. Warszawa zawsze będzie o pani pamiętać" - napisał.

Więcej ...

Teologia? Czy warto ją studiować?

2024-05-14 19:00

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

Apostoł, który zastąpił zdrajcę

Święci i błogosławieni

Apostoł, który zastąpił zdrajcę

Czy jestem świadomy tego, ile kosztowałem Jezusa?

Wiara

Czy jestem świadomy tego, ile kosztowałem Jezusa?

Św. Maciej Apostoł

Święci i błogosławieni

Św. Maciej Apostoł

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

8 maja - wielkie pompejańskie święto

Kościół

8 maja - wielkie pompejańskie święto

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania