Reklama

Zdrowie

Życie za życie

Bożena Sztajner/Niedziela

Niepokojące zmiany w zachowaniu 3-letniej Martusi skłoniły jej rodziców do skontaktowania się z pediatrą, który po zbadaniu dziecka i zebraniu wywiadu wypisał skierowanie do dziecięcego kardiologa. I tu rozpoczęła się dla rodziców Martusi droga przez mękę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ponad dwustutysięcznym mieście, jakim jest Częstochowa, rodzice Marty zlokalizowali trzy poradnie, w których znajduje się gabinet kardiologa dziecięcego. Jeden z adresów po wstępnej telefonicznej kwerendzie okazał się nieprawdziwy, pozostały dwa: Poradnia Kardiologii Dziecięcej przy ul. Sobieskiego w Wojewódzkim Zakładzie Opieki Zdrowotnej nad Matką, Dzieckiem i Młodzieżą oraz Przychodnia Specjalistyczna przy ul. Zaciszańskiej.

Rejestracja

Pierwszy dzień na rejestrację dziecka u specjalisty kardiologa był stracony. Ojciec Martusi musiał wyjechać z miasta, a mama, mimo wiszenia na słuchawce telefonu przez pół dnia, nie mogła się połączyć z poradniami. Nie było wyjścia, mimo chłodu młoda matka ubrała ciepło dwoje maluchów (Marta ma brata), zadzwoniła po taksówkę i pojechała z dziećmi do poradni przy ul. Sobieskiego.
Tam dowiedziała się ze zdumieniem, że termin oczekiwania na wizytę wynosi ponad pół roku. Przerażona, spojrzała na swoje chore dziecko i bez zastanowienia zapytała o prywatne gabinety. Okazało się, że są dwa. W jednym przyjmuje lekarz z przychodni przy Sobieskiego, a w drugim lekarze (wymiennie) przyjeżdżający ze Śląska. Ale nawet wizyta w prywatnym gabinecie nie wchodziła w grę, bo wolny termin był za ponad miesiąc. Zdeterminowaną matkę przeraziła tyle nie nawet cena prywatnej wizyty (bagatela - 120 zł!), ile właśnie termin. „Jeżeli choroba dziecka jest poważna, to przecież skażę je na śmierć” - myślała przerażona mama chorej Martusi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ratunek

Zrozpaczeni rodzice uruchomili pocztę rodzinną, zaczęto sprawdzać, w jakim mieście termin wizyty u kardiologa dziecięcego byłby najkrótszy. Jakież było zdziwienie rodziców, gdy trafili na Jurajskie Centrum Medyczne w Krakowie, gdzie termin oczekiwania na wizytę nie przekraczał dwóch tygodni i - uwaga - wizyta refundowana była przez Narodowy Fundusz Zdrowia! Mało tego, w gabinetach przyjmowali lekarze z tytułami naukowymi. Jeszcze większe zdumienie ogarnęło rodziców Martusi, gdy na miejscu dziecku wykonano EKG, za tydzień umówione zostało na echo serca, a za dwa tygodnie - na badanie holterowskie (całodobowe monitorowanie akcji serca metodą holterowską). Za pół roku zaś na wizytę kontrolną.
To ostatnie badanie lekarze krakowscy zalecili wykonać w Częstochowie, bo wiązało się z dużymi niedogodnościami zarówno dla dziecka, jak i jego rodziców. Urządzenie do monitorowania (holter) musi być podłączone dziecku przez dobę, opisane przez kardiologa z uprawnieniami, co trwa minimum tydzień, a po kolejnym tygodniu powtórzone i znów opisane. Mimo że badanie holterowskie było dla rodziny logistycznie trudne, bo wiązało się z noclegiem, rodzice Martusi skorzystali z krakowskiej oferty Jurajskiego Centrum Medycznego - wykonanie tego badania w Częstochowie było równie skomplikowane, jak wizyta u specjalisty kardiologa.

Braki kadrowe

Jak na ironię, zdenerwowany nieobecnościami swojego pracownika szef ojca Martusi skłonny był nawet kupić urządzenie holterowskie dla chorych na serce małych częstochowian, ale okazało się, że to nie sam holter jest problemem, ale właśnie lekarze specjaliści, którzy muszą mieć uprawnienia do opisu wyników. A tych w Częstochowie brak. Dlaczego? - zadawałam sobie pytanie. Pierwszą próbę odpowiedzi na nie uzyskałam od „wujka Googla”, który po wstukaniu słów „kardiolog dziecięcy Częstochowa” wyrzucił mi forum, na którym matki wymieniały się uwagami dotyczącymi lekarzy tej specjalności w naszym mieście. Nie będę przytaczać tych wypowiedzi, bo opisywany lekarz mógłby mnie miesiącami ciągać po sądach za obrazę dobrego imienia, ale zainteresowanych odsyłam do tej arcyciekawej lektury.
Dużo ciepłych słów pada natomiast pod adresem kardiologów ze śląskich szpitali, a przecież do aglomeracji śląskiej z Częstochowy jest tylko 60 km. Jakie warunki muszą być spełnione, by zachęcić śląskich lekarzy do przyjmowania małych pacjentów w częstochowskich przychodniach? By nie wozić maluchów w mróz, śnieg, deszcz czy upał na Śląsk? Czy władze miasta zadają sobie to pytanie? Przecież służba zdrowia w Częstochowie jest w gestii samorządu. Skoro w Jurajskim Centrum Medycznym oczekiwanie na wizytę u kardiologa dziecięcego, refundowaną przez NFZ, trwa niecałe dwa tygodnie, a w Częstochowie ponad pół roku, to coś tu nie jest w porządku. I warto się temu porządkowi przyjrzeć.
I jeszcze jedna refleksja. Wydaje się zrozumiałe, że miasto nie podejmuje większych inwestycji w służbie zdrowie, bo wiążą się one z wydawaniem publicznych pieniędzy, a potrzeba budowy dróg, czekają niezałatane dziury w jezdniach, rośnie bezrobocie i pojawia się wiele innych negatywnych zjawisk spowodowanych kryzysem ekonomicznym, wymagających pieniędzy podatników. Ale w tych kryzysowych czasach rodzi się też pytanie: Czy małe chore serca Martusi, Jasia czy Krzysia są mniej ważne dla częstochowskich władz miasta, niż tworzenie życia metodą in vitro, które to samorząd chce refundować?

Podziel się:

Oceń:

2012-12-31 00:00

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Postaw na zdrowie z PGNiG!

Na zdjęciu od lewej: Małgorzata Sadurska – członek Zarządu PZU SA, Zofi
Czekalska ps. Sosenka, Henryk Mucha – prezes Zarządu PGNiG Obrót Detaliczny

PGNiG Obrót Detaliczny

Na zdjęciu od lewej: Małgorzata Sadurska – członek Zarządu PZU SA, Zofi Czekalska ps. Sosenka, Henryk Mucha – prezes Zarządu PGNiG Obrót Detaliczny

Wszyscy wiemy, jak ważne, zwłaszcza w dobie pandemii COVID-19, jest zdrowie.

Więcej ...

Świadectwo: Uzdrowiona za przyczyną kard. Stefana Wyszyńskiego

S. Nulla

Łukasz Krzysztofka

S. Nulla

Niepoślednią rolę ku temu, aby ogłosić wyniesienie do chwały ołtarzy Prymasa Tysiąclecia odegrała choroba, cierpienie, a w konsekwencji cud, który dotknął formującą się do życia zakonnego s. Nullę ze Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża.

Więcej ...

Tradycje kwietnych dywanów na procesję Bożego Ciała

2024-05-29 16:12

Karol Porwich/Niedziela

Tradycje kwietnych dywanów na procesję Bożego Ciała stanowią niematerialne dziedzictwo kulturowe, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Te niezwykłe kompozycje tworzone są z kolorowych płatków róż, jaśminu, bzu, polnych maków, chabrów, liście paproci czy ściętej trawy. Tradycja słynnych dywanów ze Spycimierza koło Łodzi została nawet wpisana na na listę Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Dekrety rozdane

Aspekty

Dekrety rozdane

Nawet wtedy, kiedy spała, Maryja czuwała nad jej...

Wiara

Nawet wtedy, kiedy spała, Maryja czuwała nad jej...

Prośmy Boga o łaskę pokornego serca, abyśmy nie...

Wiara

Prośmy Boga o łaskę pokornego serca, abyśmy nie...

Urszula Ledóchowska – niedoceniona matka polskiej...

Święci i błogosławieni

Urszula Ledóchowska – niedoceniona matka polskiej...

Mecenas Wąsowski: ks. Olszewski prosił, abym Wam to...

Kościół

Mecenas Wąsowski: ks. Olszewski prosił, abym Wam to...

Ida Nowakowska: Chcę być jak moja Mama!

Wiara

Ida Nowakowska: Chcę być jak moja Mama!

Święto Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana

Polska

Święto Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Istotą kapłaństwa jest składanie ofiary

Wiara

Istotą kapłaństwa jest składanie ofiary